


“I hope you find someone you can’t live without. I really do. And I hope you never have to know what it’s like to have to try and live without them.”
— Kiera Cass, The Selection
A teraz wersja dla osób, które przeczytały książki!!
Tak jak już pisałam, ta historia wydawała mi się trochę taka bajkowa. Od razu można sie domyślić, że America zostanie żoną Maxona. I od początku im kibicowałam, ponieważ Aspen mnie denerwował, jedyne co w nim lubiłam to, to, że potrafił ją zrozumieć i wysłuchać, czego czasami brakowało Maxonowi. Oczywiście najwspanialsza scena w 1 części to, ta w ogrodzie kiedy Ami i Maxon po raz pierwszy rozmawiają. Wtedy też America zdaje sobie sprawę, że Maxon to wcale nie jest taki zły facet. No i oczywiście Maxon kiedy mowi do niej:"Moja miła." Och...
Jeśli twoje życie naprawdę stanęło na głowie, to znaczy, że ona musi gdzieś tu być. Prawdziwa miłość zwykle jest okropnie niewygodna.
Te słowa Americi sprawiły, że prawie nie zaczęłam się śmiać ( ze względu na to, że to ona będzie tą jedyną) i jednocześnie płakać. Wiem, jestem starsznie uczuciowa. Najzabawniejszą sceną ( i miedzy innymi daltego chciałabym obejrzeć film) była scena kiedy Ami uderzyła Maxona w krocze. No cóż, nie mogłam powstrzymać sie od śmiechu. Dalej był scena ich pocałunku, na to czekałam od początku. Czytałm, a w środku skakałam ze szczęścia.
“Break my heart. Break it a thousand times if you like. It was only ever yours to break anyway.”
— | The One |
Przechodząc do części 2, tutaj duzo więcej się działo. Ami miała poważny problem, ponieważ musi wybrać czy woli Aspena, który został strażnikiem w pałacu, czy woli zostać żona Maxona. Najwspanialszy był pomysł z balem z okazji Halloween, kiedy tańcząc omal się jej nie oświatczył. Jednak wszystko zepsuł król, który się z nią nie polubił, dlatego, że miała inny śwaitopogląd, przez co omało nie wyjechała z pałacu. Po tym wszytkim, była jeszcze bardziej pewna swojego uczucia do Maxona i postanowiła o niego walczyć. Jednak było w tej serii coć, co mnie bardzo denerwowało, a mianowicie to, że żadne z nich nie potrafiło zaryzykować i poweidziec drugiej: Kocham cię. Oczywiście mówili sobie, że dużo dla siebie znaczą, odnoszcząc się do tego co wydarzyło sie w schronie ale to nie to samo. Podobało mi się to, jak otworzył się Maxon. Do tej pory miałam wrażenie, że poznajemy tylko losy Americi. A tutaj nagle, wspomniana już scena w schornie kiedy Ami dowiaduje się, że Maxon jest bity przez swojego ojca. Urzekł mnie też tym, kiedy wziął ją do swojego pokoju i pokazał tablicę ze zdjęciami. Naprawdę się wzruszyłam!

Przedstawiona jest także scena niemal pewnej śmierci Maxona, ale udało mu się. Po ataku, kiedy rozpoczęły się porządki, wszystko się wyjaśniło: Apen i Lucy ( pokojówka Ami) się kochają, a Maxon w bradzo romantyczny sposób ( bez ironii ) oświadcza się Ami. Wszystko sie dobrze skończyło.

Podsumowywując, lubię tą serie, może nie jest to książka dla kogoś kto poszukuje jakiś głebokich przemysleń, ale myślę, że idealnie sprawdzi się dla dziewczyń, które lubią historie romantyczne, humor.
Nie mogę sie doczekać kolejnej części. Jednak mam pewne obawy czy będzie ona równie dobra ja pozostałe?

Znacie te książki?
Co innego mi polecacie?
LAURA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz